Pani Krysia mieszkała w budynku komunalnym w ścisłym centrum miasta. Choć obiekt z zewnątrz jest zadbany, to warunki, w jakich ona egzystowała urągały ludzkiej godności. 91-latka bez jednej nogi żyła w brudzie, smrodzie, bez prądu, światła. I choć za ścianą miała sąsiadów, nikt nie powiadomił służb. Sytuację zmienił dopiero anonimowy telefon do opieki społecznej. Służby zainterweniowały, podobnie jak rawiccy wolontariusze zajmujący się zaniedbanymi lub porzuconymi zwierzętami - Dariusz Błoniewski i Wiesława Pospiech, którzy zajęli się jedynym towarzyszem samotnej seniorki - czarnym kotem.
Przytłaczający obraz
Gdy pod koniec sierpnia odwiedziliśmy panią Krysię, mieszkanie było już „ogarnięte”, ale i tak robiło przytłaczające wrażenie. Ściany mocno popękane, dziurawe, widać, że bardzo dawno nie były odświeżane. Trzeba było uważać, jak się stawia stopy, bo podłoga w kilku miejscach prawdopodobnie przegniła i zapadała się. Wykładzina odłaziła całymi płatami. W ostatnim pomieszczeniu, w łóżku leżała drobnej postury, skulona starsza pani. Widok staruszki, pozostawionej samej sobie w obskurnym mieszkaniu był przejmujący. Zobacz w jakich warunkach egzystowała
Było dużo gorzej
Nasza wizyta u 91-letniej pani Krysi odbyła się już po interwencji pracowników socjalnych pomocy społecznej, którzy o losie rawiczanki dowiedzieli się dwa tygodnie wcześniej od anonimowej mieszkanki. Jak podkreślała Władysława Czajkowska, dyrektor Centrum Usług Społecznych (dotychczas Miejsko-Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej) 91-latka nigdy dotąd nie korzystała z pomocy Centrum i nie wiadomo, jak długo mieszkała w takich warunkach. Ze względu na dość wysoką emeryturę, świadczenia jej nie przysługiwały, a poza tym „zajmowała się” nią jedna z sąsiadek. Pracownicy byli więc zszokowani tym, co zastali.- Mieszkanie było bardzo zapuszczone. Posprzątaliśmy je z pomocą Zakładu Usług Komunalnych i profesjonalnej firmy sprzątającej. Wszystko było w takim stanie, że nadawało się do wyrzucenia - zawilgocone, przesiąknięte moczem, oraz kot, który wymagał interwencji weterynaryjnej. Tam było strasznie. Prawie nic nie nadawało się do pozostawienia - opisywała szefowa CUS-u. Jak mówiła, nawet profesjonalni sprzątacze nie mogli uwierzyć, w to, co zobaczyli.
Jak się później dowiedzieliśmy, staruszka próbowała krzyczeć, wzywać pomocy i prosić o jedzenie, ale choć jej głosy słyszano, nikt nie zareagował. Nie wiadomo, jak potoczyłby się jej los, gdyby ktoś wreszcie nie zdecydował się na anonimowy telefon.
Ruszyła pomoc
Poza posprzątaniem pomieszczeń i przywiezieniem czystych mebli, pościeli i niezbędnych przedmiotów codziennego użytku - pozyskanych dzięki interwencyjnej zbiórce, panią Krysię objęto usługami opiekuńczymi. Opiekunki wykąpały i uczesały seniorkę. 91-latka została zbadana przez lekarza, zlecono wszystkie niezbędne badania laboratoryjne. Została zaopatrzona w wózek inwalidzki, przenośną toaletę dla niepełnosprawnych. Przede wszystkim zapewniono jej regularne posiłki i stałą opiekę. Rozpoczęto starania mające na celu znalezienie jej nowego lokum.
W nowym miejscu
Mieszkanie odpowiednie dla samotnej seniorki znaleziono na parterze innego budynku komunalnego. Zanim pani Krysia się do niego wprowadziła zostało gruntowanie wyremontowane i wyposażone w najpotrzebniejsze rzeczy. Jest ciepło, czysto, a nieliczne osobiste rzeczy rawiczanki robią zupełnie inne wrażenie niż wcześniej, gdy wygrzebywano je ze stery śmieci, czy zdejmowano z brudnych, pękających ścian. Jest też łazienka i prysznic, której wcześniej 91-latka w ogóle nie miała. I teraz ona też ma białe firanki w oknie, kwiatki w doniczce i nowe lalki na półce, bo stare, do których była przywiązana - trzeba było wyrzucić.
Nie jest sama
I, co najważniejsze, pani Krysia nie jest już zupełnie sama. Nie ma rodziny, ale ma już opiekuna prawnego. Został nim Dariusz Błoniewski. Nauczyciela i wolontariusza zajmującego się pomocą zwierzętom, tak poruszyła sytuacja pani seniorki, że zgodził się być jej prawnym przedstawicielem.- Pani Krysia ma opiekunki, które przychodzą trzy razy dziennie, a ja staram się odwiedzać ją często, żeby sprawdzać, czy ma wszystko czego potrzebuje - mówi Błoniewski. Zapewnia, że obecnie 91-latka ma wszystko, czego trzeba. Jedyne, co jest jej potrzebne, to dobre badanie laryngologiczne i aparat słuchowy, co na pewno poprawiłoby jej kontakt z otoczeniem, bo obecnie trzeba mówić bardzo głośno, by coś zrozumiała. - Ona sama ciągle dopytuje także o protezę prawej nogi, ale nie wiem, czy to jest możliwe. To jest kwestia jeszcze do rozważenia - podkreśla.
W nowym mieszkaniu miał być telewizor, na którego szybko znalazł się sponsor, ale Błoniewski uznał, że nie jest konieczny, bo pani Krysia nie widzi dobrze, słabo słyszy, a poza tym nie potrafiłaby obsłużyć pilota.
Wreszcie godne warunki
Pani Krysia wprowadziła się do nowego lokum na początku grudnia. Nie zdążyła się zadomowić, bo trafiła do szpitala. Na szczęście, już została z niego wypisana. Nie wiadomo jednak, jak długo będzie mogła zostać w mieszkaniu, bo wszystko wskazuje jednak, że wymagać będzie nie tylko doraźnej, ale całodobowej opieki.
- Nie mogę zrozumieć tego, że ona wcześniej trzaskała w drzwi i wołała, że chce jeść i pić, i nikt nie reagował. Dobrze, że chociaż teraz - na starość ma godne warunki. Nie mógłbym patrzeć na to, jak dalej wegetuje w tej stercie śmieci. To mi się nie mieści w głowie - podkreśla Dariusz Błoniewski - Lepiej późno coś zrobić, niż wcale - kwituje.
NIESTETY, PANI KRYSIA NIE DOCZEKA SIĘ KOLEJNYCH ZMIAN W SWOIM ŻYCIU. ZNÓW TRAFIŁA DO SZPITALA. ZMARŁA W OSTATNI DZIEŃ 2021 ROKU.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.