Dziś (13.02.2023) mija miesiąc odkąd Tosia Niwczyk przeszła wymarzoną operację serca w Genewie. Zabieg ratujący życie dziewczynki musiał odbyć się w Szwajcarii i wstępnie został wyceniony na 1,2 mln zł, które udało się bardzo szybko uzbierać.
Sporo komplikacji
Niestety, przez ten miesiąc Tosia borykała się z szeregiem komplikacji - bakteriami i wirusami. Zdiagnozowano u niej krwiak, który utrudniał rekonwalescencję po operacji serca. Lekarze zdecydowali, że dziewczynce będzie potrzebny jeszcze jeden zabieg cewnikowania serca, który nie był ujęty w pierwotnym planie, a więc będzie trzeba za niego dodatkowo zapłacić. Zabieg był przekładany dwa razy, dzisiaj doszedł do skutku.
Kolejny problem
Jak przekazali rodzice Tosi, w ostatnich dniach dostali kolejną diagnozę, która wskazała, że dziewczynka po operacji doznała porażenia strun głosowych. Według lekarzy tłumaczy to niechęć Tosi do picia i jedzenia. W wyniku porażenia nie jest w stanie połykać jedzenia jak dotychczas oraz ma zmieniony głos.
- Dobra wiadomość jest taka, że nerwy mogą wrócić do stanu sprzed operacji; zła taka, że może zająć to nawet pół roku i wymaga kontroli laryngologa. Będziemy zatem czekać i badać, wizyta w poradni laryngologicznej już umówiona - przekazali.
Wciąż potrzebne wsparcie
Kolejny zabieg Tosi nie był wliczony w pierwotny kosztorys operacji serca. Pobyt dziewczynki na OIOM-ie po operacji serca, także trwał dłużej niż pierwotnie zakładano. Ponadto po powrocie do domu dziewczynka będzie musiała przyjmować inne, droższe leki. Ten najdroższy nie jest refundowany w żadnym stopniu. Jednym słowem - koszty rosną. Tosię nadal można wspierać, wpłacając pieniądze na jej konto w fundacji siepomaga.pl.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.