Oszuści stosują różne metody. W ostatnich dniach z mieszkańcami sąsiednich powiatów kontaktował się rzekomy prokurator i pracownik banku. Straty oszukanych ludzi idą w setki tysięcy złotych.
„Prokurator” poprosił o pieniądze
Do jednej z mieszkanek powiatu trzebnickiego zadzwonił telefon. Mężczyzna przedstawił się z imienia, nazwiska oraz z pełnionej funkcji „prokuratora generalnego”. Poinformował kobietę, że oszuści są w posiadaniu jej fałszywego dowodu osobistego i chcą na jej konto zaciągnąć pożyczki. Nakłonił kobietę na wypłacenie swoich oszczędności z konta bankowego. Podał również pełną instrukcję, w jaki sposób ma ona zabezpieczyć swoje pieniądze. Według oszusta „prokuratora”, jedyną metodą uratowania oszczędności emerytki było wpłacenie ich na podane przez niego konto.Poszkodowana posłuchała rad. Udała się do banku, wypłaciła oszczędności i utrzymywała kontakt telefoniczny z oszustem. Kobieta, instruowana przez rzekomego „prokuratora generalnego”, przesłała pieniądze przekazem pocztowym na wskazane jej konto. Seniorka współpracowała z „fałszywym prokuratorem” przez trzy dni. Sądziła, że pomoże w schwytaniu złodziei na gorącym uczynku. Na dodatek, 63-letnia kobieta zaciągnęła trzy kredyty, z których pieniądze również przekazała na wskazane przez oszustów konto.
Jak informuje trzebnicka policja, w trakcie rozmów „prokurator” wywierał na poszkodowanej presję, informując, że przestępcy, których pomaga zatrzymać, mogą zrobić krzywdę jej oraz jej rodzinie, dlatego nie może nikogo poinformować o prowadzonej akcji.
Mieszkanka powiatu trzebnickiego była przekonana, że pomogła prokuraturze w ujęciu oszustów i uratowała swoje oszczędności. Niestety, wpłacając pieniądze na konto oszusta, straciła je. Suma strat przekroczyła 70 tysięcy złotych.
Zadzwonił „pracownik banku”
Historia z powiatu leszczyńskiego. Do dwóch kobiet, 31- i 61-latki, zadzwonili rzekomi „pracownicy banku”.
- Poinformowali rozmówczynie, że pieniądze, które mają zgromadzone na rachunkach bankowych są zagrożone - relacjonuje asp. sztab. Monika Żymełka, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Lesznie. - Oszuści zapewniali, że powinny je przekazać na konto rezerwowe - tymczasowe, gdzie będą bezpieczne do wyjaśnienia sprawy - dopowiada.
Kobiety uwierzyły w tę legendę. Zainstalowały na swoich komputerach aplikacje do zdalnego kierowania pulpitem. W efekcie tego 31- i 61-latka straciły ponad 100 tysięcy złotych.
"Zakochany" amerykański żołnierz
Z 63-latką z powiatu krotoszyńskiego oszust nawiązał kontakt na portalu randkowym. Korespondując z nią, zdobył zaufanie kobiety, po czym je wykorzystał. Jak ustaliła policja, oszust "sprzedał" 63-latce historię, że jest amerykańskim żołnierzem na misji w Syrii i poprosił o pomoc.
- Johnson Alicja, bo tak się przedstawiał żołnierz, chciał zakończyć służbę wojskową, przyjechać do Polski i spędzić tu resztę życia. W międzyczasie miał nadać do kobiety paczkę. Paczka miała zawierać wypłatę żołnierza za kontrakt w Syrii w kwocie ponad 1 milion dolarów. Kobieta zgodziła się pomóc rozmówcy i wykonała kilka przelewów na poczet opłat celno-skarbowych za rzekomo nadaną przesyłkę. Gdyby nie pracownik banku, który powiadomił policję, kobieta by się coraz bardziej zadłużała - relacjonuje krotoszyńska policja.
Jak podają śledczy, 63-latka straciła oszczędności życia - prawie pół miliona złotych. Policjanci próbują ustalić tożsamość sprawcy. Za oszustwo grozi do 8 lat więzienia.
Metoda „na amerykańskiego żołnierza” nie jest specjalnie wyrafinowana. Oszust wyszukuje w internecie głównie samotne osoby, po czym nawiązuje z nimi kontakt. Wysyła fałszywe zdjęcia, przedstawiające rzekomo jego - amerykańskiego żołnierza, przebywającego na misji w Afganistanie, Syrii lub innym państwie, w którym przebywają wojskowi.
- Oszust - poprzez regularny kontakt i przedstawienie fałszywych historii z życia - zdobywa zaufanie ofiary, a następnie prosi o pomoc finansową na zakup biletu lotniczego do Polski lub bardzo drogie leczenie czy - jak w tym przypadku - na opłaty celno-pocztowe paczki. Gdy ofiara oszustwa prześle pieniądze na konto przestępcy, zostaje bez ukochanego i bez pieniędzy - opisuje krotoszyńska policja.
W internecie tańszy węgiel?
Węgiel jest obecnie towarem drogim i deficytowym. Ludzie miesiącami polują na zakup węgla z oficjalnego sklepu Polskiej Grupy Górniczej. Okoliczne składy węgla też są oblegane i często brakuje na nich towaru. Coraz więcej osób szuka węgla z innych źródeł. Wykorzystują to oszuści. Poszkodowani tracą znaczne sumy.
- Mieszkanka powiatu rawickiego zawiadomiła, że wpłaciła na podane konto przez sprzedającego z miejscowości Biała Podlaska tytułem zalicznki zakupu 5 ton węgla. Po wykonaniu przelewu na 750 złotych sprzedający usunął konto na portalu Facebook i zerwał kontakt z kupującą. Węgla nie dostarczył, ani nie zwrócił pieniądzy - relacjonuje asp. sztab. Tomasz Duszak z Komendy Powiatowej Policji w Rawiczu.
Kobieta zgłosiła oszustwo w środę, po tygodniu od przeprowadzenia transakcji. Zdała sobie sprawę, że padła ofiarą przestępstwa. Funkcjonariusze apelują, by nie kupować węgla z niesprawdzonych miejsc.