Plecak Łukasza Bulińskiego pełen doświadczenia
Łukasz Buliński ma 28 lat, a na plecach bagaż trenerskich doświadczeń, którym mógłby obdzielić kilku starszych kolegów. Pochodzi z Rawicza.
- Łukasz zawsze chciał być piłkarzem. Grał w Rawii, m.in. z Filipem Kendzią czy Kacprem Kendzią, w prowadzonym przeze mnie zespole juniorskim - mówi Sławomir Wendzonka, trener młodzieżowych drużyn Rawii. - Piłka nożna to całe jego życie. Jest chłopakiem bardzo ambitnym i pracowitym. Tylko się cieszyć, że tacy ludzie związani z piłką nożną wychodzą z Rawicza w świat - podkreśla.
Rozwój Łukasza Bulińskiego zatrzymała kontuzja. Zerwał więzadła krzyżowe i na odbudowanie wybrał FC Wrocław.
- Przyszedł, by grać. Ale szybko powiedział: "chcę iść w trenerkę". Mówimy mu: "ok, tutaj będziesz asystentem w roczniku, który gra jeszcze po sześć osób". Ale on nie: jego pasją była gra po 11. Więc poszedł wyżej - wspomina Bartosz Mazur z Akademii Piłkarskiej FC Wrocław.
Mazur opowiada dalej:
- Utrzymał nam Centralną Ligę Juniorów z rocznikiem, z którym wszyscy skazywali go na pożarcie. Najpierw jako asystent, później jako pierwszy trener - dodaje Bartosz Mazur
FC Wrocław w Centralnej Lidze Juniorów
W klubie ze stolicy Dolnego Śląska Łukasza Bulińskiego dostrzegł go większy gracz. Akademia Miedzi Legnica w rozgrywkach CLJ już takim kopciuszkiem, jak FC Wrocław nie była.
- Obserwowałem go podczas meczu i widziałem ogromne "sfokusowanie" na postawionych wcześniej celach. Wielka determinacja przekładała się na to, że bez względu na jakość zawodników, realizowali oni założone cele. Cały cykl pracy Łukasz ma poukładany pod to, co chce grać - mówi Tomasz Syska, dyrektor Akademii Piłkarskiej Miedź Legnica.
Długo nie musiał przekonywać prezesa Miedzi, by ściągnąć rawiczanina do siebie. Ten został najpierw asystentem, a później pierwszym trenerem rezerw Legnickich Lwów. To jego drużyna zmiotła w pień konkurencję w wyścigu po awans z Kolei Dolnośląskich IV Ligi.
Sezon 2023/2024
Grając w Wałbrzychu w roli gospodarza, zespół prowadzony przez Łukasza Bulińskiego mierzył się z naszpikowanymi gwiazdami klubem Barycz Sułów, młodzież z legnickiej akademii zabiegała starszych kolegów. Rezerwy I-ligowca wygrały tę rywalizację 4:1. Wcześniej innego faworyta do awansu, Słowianin Wolibórz, ograł czterema bramkami.W całej rundzie wyprzedzili konkurencję, notując 15 zwycięstw i remisując wyłącznie dwukrotnie. Bilans bramek na wiosnę? 85:8. Tak Łukasz Buliński awansował po raz pierwszy do Betclic 3. Ligi. I tam jego zespół długo bił się o awans, który sprawiłby, że Miedź Legnica miałaby swoje rezerwy zaledwie jedną ligę niżej, niż pierwszy zespół. Niestety: końcówka sezonu była dla beniaminka nie najlepsza - rezerwy Miedzi przegrały dwa mecze w końcówce sezonu. Ale i tak osiągnęły kapitalny wynik, zajmując trzecie miejsce w Betclic 3. Lidze.
W międzyczasie ruszały kolejne eliminacje do rozgrywek UEFA Regions’ Cup (zawodów piłkarskich amatorskich drużyn z Europy), w których Dolny Śląsk jest jednym z najbardziej utytułowanych regionów na Starym Kontynencie, a od listopada 2023 Łukasz Buliński był jednym z trenerów tamtejszej kadry.
Wesele? Gdzieś między trzecim meczem grupowym a wielkim finałem
Po eliminacjach - wygranych najpierw na poziomie krajowym, a później po zaskakująco emocjonującym meczu w Kazachstanie, przyszedł finał w San Marino. Zostańmy jednak na chwilę przy ośrodku treningowym pod byłą stolicą Kazachstanu, Ałmaty, gdzie do rywalizacji w eliminacjach stanęli krewcy piłkarze z dalekiej Azji z reprezentacją Dolnego Śląska. Mecz miał wszystko: zwroty akcji, czerwone kartki, piękne gole - jak choćby ten strzelony przez Mateusza Poświstajło po asyście Bartłomieja Kota, bramkarza kadry.Gdy w końcówce słabsi piłkarsko Kazachowie poczuli, że nie mają szans na zwycięstwo, zaczęli „skakać” do Dolnoślązaków. I to dosłownie, bo niższy o lekko 30 centymetrów Kazach uderzył blisko dwumetrowego Pawła Niemienionka.
Na ławce emocje buzowały we wszystkich. Wszystkich, poza Łukaszem Bulińskim.
- Dzielimy się trochę, kto uspokaja, a kto „skacze” - powiedział po meczu, choć to nie była do końca prawda.
Po prostu tak reaguje na stres: zimnokrwistą analizą.
Finały w San Marino, w grupie z Dolnym Śląskiem Szwajcarzy, Chorwaci i Finowie. W tej też kolejności nasza kadra stawała do rywalizacji. Podział obowiązków w sztabie sprawił, że za analizę defensywy i fazy przejściowe z obrony do ataku odpowiedzialny był Łukasz Buliński. Gdy opowiada przed meczami piłkarzom, co mają robić, wszyscy są mega skupieni.
Dolny Śląsk otwiera rywalizację z dwoma zwycięstwami i dzięki korzystnym wynikom w pozostałych meczach grupowych gwarantuje sobie wielki finał turnieju już po dwóch meczach w grupie. A Buliński pakuje się na… swój ślub.
- Żona liczyła, że zostanie, a on musiał wrócić do Bolonii - wspomina Bartosz Mazur z FC Wrocław Academy, ale też gość weselny na uroczystościach z Rawicza.
Szybki ślub, wesele i już jest z powrotem w San Marino. Tak podchodzi do zadań Łukasz Buliński.
Z Regions’ Cup do Betclic I Ligi
Gdy powierzono pierwszoligową Stal Mielec trenerowi Ireneuszowi Mamrotowi, ten mianował Bulińskiego na swojego asystenta. Stało się to pod koniec września 2025 roku. W ten oto sposób 28-letni trener przeszedł drogę z CLJ-tki na zaplecze Ekstraklasy.
- Bardzo się cieszymy, że trener Buliński wzmocnił sztab szkoleniowy naszej drużyny. Od pierwszych dni pobytu w Mielcu dał się poznać jako człowiek pomocny i życzliwy. Jest to trener, który pomimo swojego młodego wieku posiada już bardzo dużą wiedzę. Jesteśmy przekonani, że jego doświadczenie zdobyte m.in. podczas prowadzenia z sukcesami zespołu rezerw Miedzi Legnica zostanie wykorzystane w pracy w Stali - mówi Mateusz Prokopiak, rzecznik prasowy FKS Stal Mielec.
Łukasza Bulińskiego nie będzie w sztabie Dolnego Śląska, który stanie do kolejnej rywalizacji w kwalifikacjach do kolejnych finałów mistrzostw Europy amatorów. Trener z Rawicza pokonał kolejny schodek w swojej karierze, przeskakując ze szczytów amatorskiej piłki do trenowania zawodowych piłkarzy na zapleczu Ekstraklasy.
- Często mówimy o kimś, czy to zawodniku, czy trenerze, że da się odczuć, że zrobi karierę. Łukasz takie wrażenie sprawia od pierwszego kontaktu. Wszyscy trzymamy za niego mocno kciuki - mówi Łukasz Czajkowski, prezes Dolnośląskiego Związku Piłki Nożnej.
Pozytywnie o trenerze wypowiada się także szef rawickiej Rawii, Marcin Stochaj.
- Cały czas utrzymujemy kontakt z Łukaszem. Możemy na niego liczyć. Chętnie pomagał choćby przy wydarzeniach charytatywnych - podkreśla Marcin Stochaj, prezes rawickiej Rawii, życząc powodzenia w dalszej pracy trenerskiej.