Mieszkańcy Rawicza z radością oczekiwali na wyzwolenie
Antoni Kośmider w 1945 roku pracował jako kierowca w firmie transportowej „Rithenhaus”, przewoził ludzi i towary na dworzec kolejowy oraz do więzienia, gdzie mieściło się niemieckie centrum dowodzenia i zaopatrzenia.
„Wieczorami i w nocy dało się słyszeć głosy armat i bombardowań” - wspominał Antoni Kośmider. - „Eskadry samolotów alianckich, które wcześniej latały na bardzo dużych wysokościach i najczęstszej nocami, teraz widywano również w dzień i nie na tak wielkich wysokościach”.
Rosjan już 21 stycznia widziała matka Antoniego, mieszkająca w Zielonej Wsi. Do Rawicza weszli dzień później, w samo południe. Z miasta nerwowo, masowo uciekali Niemcy.
„ Na Rawicz był przeprowadzony nalot samolotowy, w którym uczestniczyły prawdopodobnie 3 „kukuruźniki” które zrzuciły na Rawicz kilka bomb zapalających, nie powodując większych zniszczeń” - opowiadał Antoni Kośmider. - „ Głównym ich zadaniem było wywołanie psychozy strachu u Niemców. (…) Jeden z eksplodujących pocisków przeciwlotniczych spowodował oderwanie się silnika jednego z samolotów, który upadł z dużą prędkością na dom przy ulicy Staszica w pobliżu kościoła parafialnego. Spadając na mały parterowy budynek spowodował jego zawalenie i wyrył głęboki rów na ulicy w stronę Palcu Wolności”.
Z jednej strony wśród ludności panował strach, z drugiej wielka radość, wprost euforia, z powodu bliskiego wyzwolenia. Rodzina Kośmidrów (Stanisława, Antoni i trójka dzieci) mieszkała wtedy przy ul. Kirchenstrasse (obecnie Ignacego Buszy), gdzie na początku wojny została wysiedlona z ul. Przyjemskiego 6a. W tym domu Niemcy urządzili Szkołę Budowlaną.
Pierwsze dni po wyzwoleniu Rawicza
„Miasto było wyzwolone, ale wtedy zaczęły się różnego rodzaju rozboje i „szabry” - wspominał Antoni Kośmider. - „Szabrownicy otwierali sklepy, szabrowali towar i opróżniali poniemieckie mieszkania. Na dworcu Rawicz - Wschód stały wagony, które nie dotarły na front - wypełnione nartami, łyżwami, rakietami i tym podobnym sprzętem. Z tego transportu mieliśmy narty i słomiane „łapcie - kapcie?”
Po przejściu „elitarnej jednostki gwardii rosyjskiej”, przyszła „dzicz”.
„U nas stacjonowało 6-ciu Kozaków" - opowiadał Antoni Kośmider. - „Mama gotowała im jedzenie, głównie kasze w kotle od prania, gdyż nie miała innego tak dużego naczynia”.
Wspomnienia okupacyjne z Rawicza
Antoni Kośmider nie o wszystkim, co działo się w Rawiczu w czasie II wojny światowej, chciał mówić, pomijał nazwiska niektórych osób (szczególnie granatowych policjantów) zmuszonych do współpracy z okupantem. Opisał jednak jedną, szczególną sytuację z 1940 r.
- U sąsiada Żydzi czyścili rów melioracyjny..., a pilnował ich Polak - granatowy policjant, który raczej nie miał innego wyjścia... Rodzice nie chcieli abyśmy znali jego nazwisko. W takim małym mieście jak Rawicz wszyscy się znają - mówi syn Antoniego Kośmidra, także Antoni.
Pewnego razu ten strażnik przyszedł pożyczyć siekierę. Antoni Kośmider zgodził się pod warunkiem, że więźniom da coś do jedzenia. Za coś takiego groziła śmierć całej rodzinie, strażnikowi i więźniom. Stanisława, żona Antoniego Kośmidra, ugotowała garnek zupy, wrzuciła do niej co miała najlepszego, nawet trochę tłuszczu, o który wtedy było bardzo trudno i podano to zgłodniałym więźniom. Rzucili się na garnek, zupa się wylała jedli ją rękami z ziemi. Strażnik udawał, że nic nie widzi.
Stanisława i Antoni Kośmider karmili ich jeszcze kilka razy, już nie zupą, ale ziemiankami i kluskami.
Wspomnienia Antoniego Kośmidra, ocalił od zapomnienia jego syn, również Antoni.
Co ciekawe, data dzienna wyzwolenia ziemi rawickiej spod okupacji hitlerowskiej, pokrywa się z datą wybuchu powstania styczniowego w 1863 r. Więcej o wyzwoleniu Rawicza w 1945 roku można przeczytać i obejrzeć archiwalne zdjęcia TUTAJ
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.