reklama

Alkohol nie jest pokarmem, ale trucizną

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: NAC

Alkohol nie jest pokarmem, ale trucizną - Zdjęcie główne

Pochód propagandowy zorganizowany przez Polskie Towarzystwo Walki z Alkoholizmem „Trzeźwość” w Warszawie, czerwiec 1934 r. | foto NAC

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

KulturaKalendarz z 1933 r., bezpłatny dodatek do rawickiego „Orędownika Powiatowego”, dużo miejsca przeznaczył na artykuły poświęcone szeroko rozumianemu zdrowiu. Tytuł pierwszego z nich - „Alkohol nie jest pokarmem lecz trucizną!” - mówi sam za siebie.
reklama

Nadmierne spożywanie napojów alkoholowych było jedną z plag przedwojennej Polski. Piły kobiety, pili mężczyźni, piły dzieci, a zdarzało się, że upijano nawet zwierzęta. Szczególnie zasłużony w walce z pijaństwem był miesięcznik „Trzeźwość”. O alkoholizmie w II RP pisali lekarze, społecznicy, nauczyciele i przedstawiciele wspólnot religijnych. Problem ten poruszano nie tylko w prasie z tego okresu, ale również w literaturze.

Zamieszczony w kalendarzu artykuł jest z zamierzenia ostrzeniem przed nadużywaniem alkoholu, podkreślając jego destrukcyjne skutki dla organizmu człowieka. Dziwić może sam jego początek: „Jakieś niepojęte nieporozumienie sprawiło, iż niektórzy zestawili ze sobą dwa sprzeczne pojęcia: pokarm i alkohol”. Widocznie takie głosy się wówczas rozlegały. Komentarz odredakcyjny jest bardzo wymowny: „Być może, uczyniono to w stanie zamącenia zdrowego rozsądku pod wpływem alkoholu”.

Niecodzienna jest konkluzja odnosząca się do „pokarmu”. Czytamy, że „wiedza lekarska, postępująca naprzód w siedmiomilowych butach, mianem tem nadal obdarza wyłącznie: białko, tłuszcz i węglowodany (skrobia i cukier). Nawet wody, soli i wszystkich innych dodatkowych, już zbędnych i jeszcze niezbadanych ciał (witaminy) nie uważa się za pokarm, chociaż wszystkie one są niezbędne dla podtrzymania życia”. Trudno chyba zgodzić się ze stwierdzeniem, że witaminy są „zbędne i niezbadane”. O historii kalendarzy można przeczytać TUTAJ

Społecznicy przeciwko alkoholizmowi

Władze walczyły z alkoholizmem w różny sposób, przede wszystkim poprzez ograniczenia dostępności procentowych trunków. Takie przepisy uchwalił już Sejm w kwietniu 1920 roku. Ustawa zwana popularnie pod nazwą „lex Moczydłowska” (od konserwatywnej posłanki Marii Moczydłowskiej z Narodowego Zjednoczenia Ludowego, sufrażystki, działaczki antyalkoholowej) ograniczała sprzedaż alkoholu powyżej 2,5 % i zakazywała sprzedaży tego powyżej 45%. Prawo to w zasadzie nie było przestrzegane i próby wprowadzenia prohibicji spełzły jednak na niczym. „Lex Moczydłowska” okazało się martwe.
Prężnie działały inicjatywy społeczników, wśród nich np. Abstynencka Liga Kolejowców. Według badań, ze wszystkich urzędników państwowych, to wśród kolejarzy pijaństwo było najbardziej nagminne. Poza tym działały Liga Przeciwalkoholowa, Koło Lekarzy Abstynentów, Katolicki Związek Abstynentów oraz Polski Związek Księży Abstynentów. Obok działalności społeczników duże znaczenie miała działalność samorządów, w tym samorządów miejskich.
Walka z alkoholem była między innymi walką o czystość narodu. Alkohol osłabiał Polaków zarówno emocjonalnie jak i fizycznie. Podkreślano, że jego spożywanie w czasie ciąży zagraża dzieciom, które mogą urodzić się upośledzone. Stąd nie dziwi, że artykuły do „Trzeźwości” pisał między innymi Witold Chodźko, minister zdrowia i psychiatra.

Żródło: histmag.org

 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama