reklama
reklama

Nie plujcie na podłoże i ziemię! Więcej słońca!

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: NAC

Nie plujcie na podłoże i ziemię! Więcej słońca! - Zdjęcie główne

Poradnia Przeciwgruźlicza przy Ośrodku Zdrowia w Ciechocinku, 1931 r. | foto NAC

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Kultura W kalendarzu „Orędownika powiatu rawickiego” z 1933 r. zamieszczono artykuł zatytułowany "Co każdy wiedzieć powinien o gruźlicy". Zawiera on dość szczegółowe informacje, choć niektóre wymagają uaktualnienia. Dotyczy to szczególnie wpływu promieni słonecznych na prątki gruźlicy.
reklama

W zasadzie wszystkie twierdzenia zawarte w artykule są aktualne, zastrzeżenia budzi przecenianie wpływu promieni słonecznych na prątki gruźlicy.

„Pyt. : Co się stanie z zarazkami gruźliczemi, jeżeli je naświetlimy promieniami słońca?

Odp. : Pod wpływem promieni słonecznych umierają one w przeciągu kilku sekund”.

Helioterapia (czyli leczenie przez ekspozycję na słońce), za której odkrycie Niels Finsen otrzymał Nagrodę Nobla w dziedzinie medycyny w 1903 roku, została praktycznie zapomniana w połowie XX w, gdy odkryto bardziej skuteczne metody leczenia.

Do połowy ub. wieku uważano np., że ekspozycja na słońce to najskuteczniejszy sposób leczenia chorób zakaźnych. Lekarze uważali, że skutecznie hamuje to rozwój bakterii. Tej metody leczenia zaniechano po 1941 r., kiedy odkryto pierwszy antybiotyk, penicylinę, a z czasem wprowadzono do leczenia wiele innych grup antybiotyków. Leki te skutecznie, bo w ciągu kilku dni leczyły większość chorób spowodowanych przez bakterie.

Podobnie było z zastosowaniem terapii słonecznej w leczeniu gruźlicy. Jej pionierem był szwajcarski chirurg Auguste Rollier. Zakładał swoje placówki w szwajcarskich Alpach na wysokości 1500m npm, co dawało jego pacjentom jeszcze większą dawkę promieni UV. W najbardziej aktywnym okresie prowadził 36 klinik z ponad tysiącem łóżek w Leysin. Leczył ludzi chorych na gruźlicę, ospę, toczeń pospolity, rany. Odkrył, że poranne opalanie połączane ze zdrową dietą daje najlepsze rezultaty.

Właściwe odżywianie, opieka lekarska, przebywanie na świeżym powietrzu i słońcu doprowadzało do poprawy stanu zdrowia części chorych, ale nie była to zbyt skuteczna metoda, a poza tym dostępna tylko dla nielicznych.

Przełom w leczeniu gruźlicy nastąpił praktycznie z dnia na dzień, gdy zastosowano streptomycynę i kwas paraaminosalicylowy, a następnie inne leki przeciwgruźlicze, jak izoniazyd i rifampicynę.

Źródło: fakehunter.pap.pl

Artykuł w kalendarzu kończy się chyba do dzisiaj aktualnymi apelami, które są jego kwintesencją: „Nie plujcie na podłoże i ziemię!”, „Przewietrzajcie i utrzymujcie w czystości swoje mieszkania!”, „Dajcie dostęp promieniom słonecznym do swoich izb mieszkalnych i do przedmiotów, które mogą być zanieczyszczone plwociną chorych na gruźlicę!”, „Nie pijcie surowego mleka pochodzącego od zwierząt, o których zdrowiu nie macie pewności!”

Gruźlica zbierała żniwo w II RP

Wielkim problemem medycyny międzywojennej były gruźlica oraz choroby weneryczne. Obok epidemii chorób zakaźnych i problemów wiążących się z ciążą oraz porodem były to najczęstsze przyczyny zgonów. Zarówno gruźlicę, jak i choroby weneryczne, nazywano chorobami społecznymi, ze względu na ich masowe występowanie. Ich zwalczaniem zajmowano się na szczeblu administracji rządowej, powołując wykwalifikowane działy, które zajmować się miały opracowywaniem metod walki z wymienionymi schorzeniami.

Gruźlica była chorobą, która zbierała żniwo niekiedy większe od epidemii. Szacuje się, że na tyfus pod koniec I wojny światowej zmarło około 1500 osób, a gruźlica pochłonęła ponad 8 tys. ofiar. Na 10 tys. osób w dużych aglomeracjach od 50 do 60 umierało z powodu tego schorzenia. We Lwowie mogło ich być nawet 75. Duża śmiertelność spowodowała, że tak jak w przypadku ospy planowano wprowadzić pod obrady specjalną ustawę, która regulowałaby kwestię walki z gruźlicą. Podstawowym założeniem było zapewnienie obywatelom całkowicie bezpłatnego dostępu do profilaktyki i leczenia choroby, ale prace nad projektem tak się przedłużały, że ostatecznie wszedł w życie w przededniu II wojny światowej.

Walkę z gruźlicą prowadzono więc, opierając się na rozproszonych aktach prawnych, przy dużej determinacji samorządów wspieranych przez fundacje, stowarzyszenia, Kasy Chorych czy pojedynczych filantropów. Podstawową metodą było tworzenie placówek wyspecjalizowanych w leczeniu gruźlików. U progu niepodległości było takich miejsc zaledwie 8. Pod koniec istnienia II Rzeczypospolitej działało ich ponad 500, obejmowały opieką medyczną około 350 tys. pacjentów. Dzięki tym działaniom udało się znacznie zmniejszyć śmiertelność wynikającą z zachorowań na gruźlicę. Szczególnie widać to w statystykach sporządzanych dla miast, gdzie szacunkowa liczba zgonów z powodu tej choroby spadła do około 15 osób na 10 tys. mieszkańców.

Służba medyczna II RP była niewydolna

Poważnym wyzwaniem w II RP był nie tylko brak lekarzy, ale także pielęgniarek czy farmaceutów. Starano się te niedobory stopniowo, z różnym skutkiem, uzupełniać. Dużym problemem były także ceny leków. W przypadku szczepionek sytuację rozwiązano poprzez stworzenie Państwowych Zakładów Higieny i nadanie im pozycji monopolisty w handlu tymi preparatami. Dzięki temu szczepionki sprzedawane były po zaniżonych cenach i szybko trafiały w miejsce ryzyka epidemiologicznego. Pozostałe leki były rozprowadzane na wolnym rynku, państwo starało się ingerować w ceny, choćby ustanawiając taksy, czyli stałe opłaty za lekarstwa. W przypadku galopującej inflacji było to jednak rozwiązanie rujnujące wiele aptek.

Gruźlica ponownie stała się poważnym problem zdrowotnym

Ta potencjalnie śmiertelna choroba zakaźna, wywoływana jest przez prątka gruźlicy. Odkrywcą prątka gruźlicy jest niemiecki uczony Robert Koch, który wyniki swoich badań opublikował 24 marca 1882 roku. W nazewnictwie polskim wspomniany drobnoustrój jest często nazywany na cześć tego bakteriologa prątkiem Kocha.

Choroba dotyczy najczęściej płuc (gruźlica płucna), lecz może również atakować ośrodkowy układ nerwowy, układ limfatyczny, naczynia krwionośne, układ kostno-stawowy, moczowo-płciowy oraz skórę. W przeszłości gruźlica nazywana była suchotami (galopujące suchoty), gdyż w szybkim czasie doprowadzała do ciężkiego wyniszczenia z krwiopluciem, gorączką, bladością i postępującą utratą masy ciała.

Ponad 1/3 ludzkiej populacji jest lub była w przeszłości narażona na prątki gruźlicy, a nowe infekcje pojawiają się na świecie w tempie jednego na sekundę.

Od lat 80. XX wieku gruźlica ponownie stała się poważnym problem zdrowotnym w wielu krajach. W 1993 r. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) uznała gruźlicę za chorobę stanowiącą globalne zagrożenie zdrowotne. Według szacunków WHO (2018 r.) gruźlica jest w pierwszej dziesiątce przyczyn zgonów na świecie. W 2017 r. zostało oficjalnie zgłoszonych około 6,4 miliona nowych zachorowań na gruźlicę (szacuje się, że wszystkich nowych zachorowań było około 10,0 milionów), a około 1,3 miliona osób umarło z jej powodu. Ponad połowa wszystkich chorych (59%) to mieszkańcy Azji.

Wzrost liczby zachorowań wiąże się ściśle z infekcjami wirusem HIV i załamaniem kontroli nad gruźlicą. Pojawienie się lekoopornych form bakterii również przyczyniło się do rozszerzenia światowej epidemii.

W Polsce na gruźlicę choruje więcej osób niż średnio w UE

Zapadalność na gruźlicę w Polsce jest nadal wyższa niż średnia w krajach Unii Europejskiej. W większości krajów UE zapadalność jest niska (np. Niemcy - 7,5, Czechy - 5,4, Słowacja - 4,8). Zapadalność na gruźlicę wyższą niż Polska mają między innymi: Portugalia (23,9), Estonia (25,4), Bułgaria (32,1), Łotwa (39,7), Litwa (58,7) i Rumunia (89,7).

W 2017 roku, podobnie jak w latach poprzednich, zapadalność na gruźlicę w Polsce wzrastała wraz z wiekiem: od 1,2 na 100 000 wśród dzieci do 14 roku życia do 22,6 na 100 000 wśród osób w wieku 65 lat i starszych. Gruźlicę rozpoznano u 68 dzieci. Średni wiek chorego na gruźlicę mieszkańca Polski wynosił 53,3 lat.

W 2016 roku gruźlica była przyczyną zgonu 543 osób w Polsce. Współczynnik umieralności - 1,4 na 100 000 ludności (w tym 0 dzieci) był taki sam jak rok wcześniej. Zgony z powodu gruźlicy stanowiły 0,2% ogółu zgonów w Polsce i 20,5% zgonów z powodu chorób zakaźnych i pasożytniczych.

Najwyższą zapadalność (na 100 000 ludności) na gruźlicę zarejestrowano w województwach: lubelskim (21,9) i śląskim (20,9), z kolei najniższą w wielkopolskim (8,9) i warmińsko-mazurskim (9,2).

Zapadalność na gruźlicę mężczyzn była wyższa niż kobiet, stanowili 71,3% chorych. Od kilku lat obserwuje się zjawisko większej liczby zakażeń w miastach, niż na wsi.

Źródło:https://niepodlegla.gov.pl, Wikipedia

O innej pladze II RP poruszonej w kalendarzu - alkoholizmie, można przeczytać TUTAJ

 

 

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama