W filmie wystąpili także "Dzikus" - Łukasz Kaczmarek (były żużlowiec Stali Gorzów czy Polonii Piła, obecnie diagnosta samochodowy), a także "Mały Cukier" - Krzysztof Sadurski (żużlowiec Metaliki Recycling Kolejarza Rawicz i leszczyńskiej Unii). We wtorek obaj byli gośćmi spotkania, przed rozpoczęciem seansu.
Pierwsze sceny do filmu były kręcone w 2016 roku. Okazuje się, że pod uwagę brano także stadion im. Floriana Kapały.
Pierwotną lokalizacją filmu miał być Rawicz - powiedział Dariusz Taraszkiewicz, szef rawickiego Domu Kultury. - Trzeba podkreślić, że była tutaj reżyserka Dorota Kędzierzawska. Jak się później okazało, lokalizacja scen w Przemyślu spowodowała, że całość została przełożona do południowej Polski. Rawicki stadion był jednak brany bardzo poważnie pod uwagę - dodał.
Spotkanie z Łukaszem Kaczmarkiem i Krzysztofem Sadurskim prowadziła Magdalena Zamoroka. Pytała obu o kulisy filmu, ale i kwestie związane z czarnym sportem.
Krzysztof Sadurski zagrał w produkcji, gdy był nastolatkiem. Trafił do filmu z castingu.
Była to przygoda. Pamiętam, że poszliśmy na casting w ramach zabawy. Jak już zacząłem grać, to nie było źle i spodobało mi się - przyznał Krzysztof Sadurski.
Łukasz Kaczmarek trafił do filmu w inny sposób.
Mechanik Mateja Zagara był na castingu. Podał namiary na mnie i mnie troszkę "męczyli", bym przyjechał. Ja nie bardzo chciałem, ale - po namowie dziewczyny - tam się wybrałem i "wylądowałem" - stwierdził Łukasz Kaczmarek
Były zawodnik Stali zauważył, że choć przed rolą otrzymał cały scenariusz i zaznajomił się z rolą filmowego "Dzikusa", to na planie zdjęciowym, który trwał nawet 12 godzin, wiele rzeczy się zmieniało, a dubli nie brakowało. Jak dodał, gdyby przyszło mu zagrać kolejny raz w filmie, musiałby się zastanowić, choć nie mówi "nie". Podkreślił także, że zaskoczyła go współpraca aktorów.
Wyobrażałem sobie ich inaczej, że będą robić swoje i następnie gdzieś szli. A oni się angażowali, to było fajne, że - jak w w żużlu - trzymali się razem - zauważył Łukasz Kaczmarek.
Zapytany o to, o którym polskim żużlowcu powinien powstać film, odparł:
O Tomaszu Gollobie lub Bartku Zmarzliku. O tej ich ciężkiej drodze na szczyt, o tym, ile wyrzeczeń ponieśli. Gdyby taki film powstał "od A do Z", to by był naprawdę szacunek dla osoby, która by go zrobiła - podkreślił Łukasz Kaczmarek..
Czy Krzysztof Sadurski porzuci żużel na rzecz gry aktorskiej? Zawodnik zdecydowanie odrzucił tę możliwość.
Kariery aktorskiej nie planuję. "Idę" w żużel - przekonywał junior Kolejarza.
W trakcie spotkania nie zabrakło kwestii związanych z bieżącymi wydarzeniami ze świata czarnego sportu. Junior Kolejarza, zapytany o to, gdzie łatwiej startować - u siebie czy na obcym torze - stwierdził:
Wolę jeździć przed własnymi kibicami, ta ich energia pomaga. Na wyjazdach mniej się (od żużlowca - przyp. red.) oczekuje. Przed własnymi kibicami i zarządem odczuwa się większą presję, ale dużo łatwiej jeździ się na swoim torze niż na cudzym - ocenił.
Padło także pytanie, dlaczego Polacy tak bardzo pokochali żużel.
To niepowtarzalny sport. Jeden bieg może przesądzić o wszystkim. Cały mecz kontrolujesz, a jeden bieg ci nie pójdzie, to możesz przegrać spotkanie - zauważył Krzysztof Sadurski. - Tu są najlepsi zawodnicy i najlepsza liga na świecie - dopowiedział Łukasz Kaczmarek. - To brutalnie zabrzmi, ale niektórzy też lubią popatrzeć na wypadki. Kibice przychodzą np. na młodzieżówki, bo są tam wywrotki. Często jednak zawodnik wstaje i jedzie dalej (w zawodach - przyp. red.) - podsumował były zawodnik Stali.
Po zakończeniu spotkania obaj goście otrzymali drobne upominki, a chętni mogli udać sie na seans. Ostatni raz film "Żużel" będzie prezentowany dziś o godz. 20.00.