Wielokrotna rekordzistka świata, mistrzyni świata i mistrzyni olimpijska z Londynu 2012 oraz z Rio z 2016r., Anita Włodarczyk, po raz trzeci stanie na najwyższym podium najważniejszej imprezy sportowej globu. Tym samym zdobyła szczyt osiągnięć polskiego sportu - ma tyle samo medali co Irena Szewińska i Kamil Stoch. Więcej złotych krążków na igrzyskach wywalczył tylko Robert Korzeniowski.
W Tokio do finałowej dwunastki dostały się aż trzy polskie zawodniczki. Obok Anity Włodarczyk, Malwina Kopron i Joanna Fiodorow. Konkurs zaczął się bardzo nerwowo. Żadna Polka nie zaliczyła pierwszej serii, podobnie jak wiele ich rywalek. Jednak z rzutu na rzut zawodniczki odzyskiwały pewność siebie.
Anita Włodarczyk zdystansowała swoje rywalki rzutem na odległość 77,44 już trzeciej serii. Po olimpijskie złoto sięgnęła w czwartym rzucie, posyłając młot na odległość 78,48. Trzecie miejsce na podium przypadło Malwinie Kopron (75,49m). Polki rozdzieliła tylko Chinka Zheng Wang.
Anita Włodarczyk, która przez prawie dwa lata zmagała się z kontuzją i perypetiami związanymi z organizacją życia sportowego, występami w roku olimpijskim nie dawała kibicom zbyt dużych nadziei. Jeszcze na początku tego roku sama przekonywała, że w Tokio rzuty powyżej 77 m będą poza jej zasięgiem.
To co dzisiaj zrobiłam, to coś niesamowitego! - mówiła Polka zaraz po zakończeniu finału.
Przyznała, że lubi konkursy na dużych imprezach i wielkich stadionach, toteż nawet bez kibiców, w Tokio czuła się jak ryba w wodzie.
W możliwości Anity nie wątpił jej pierwszy trener, jeszcze z czasów szkolnych, Bogusław Jusiak.
Wierzyłem, że tak będzie. Jak zobaczyłem jej rzut w eliminacjach, wiedziałem, że będzie dobrze.(Anita rzuciła 76,99 m, najdalej w historii eliminacji olimpijskich - przyp. red.) - przyznał trener Kadeta Rawicz i lekkoatletki paraolimpijskiej Karoliny Kucharczyk.
Pełen podziwu jest także Maciej Ratajczak, wychowawca wielu utytułowanych lekkoatletów.
- Ma niesamowitą psychikę ostatnie lata walczyła z kontuzjami a teraz wytrzymała presję w finale pokazując że jest „profesorką” rzutu młotem wśród kobiet - ocenia trener lekkoatketyki MUKs Szok Bojanowo.
Włodarczyk nie raz zapowiadała, że jej kariera potrwa do igrzysk w Tokio. Czy olimpijskie złoto to jej ostatni medal? W wywiadzie dla TVP po zawodach zapowiedziała, że za rok będzie miała dla kibiców niespodziankę. Niewątpliwie chodziło jej o występ na Mistrzostwach Świata w Lekkiejatletyce, które odbędą się w USA.
Czy Anitę będzie stać na utrzymanie złotej formy do następnego roku? A może nawet do kolejnej olimpiady? W końcu igrzyska w Paryżu zaledwie za trzy lata. Anita za tydzień skończy 36 lat.
To nie jest jeszcze wiek, który by mógł wyeliminować zawodniczkę z konkurecji rzutu młotem. Może za trzy lata już nie będzie aż takiej szybkości, może młot nie będzie latał powyżej 80 metrów, ale wypracowana siła, doświadczenie, otrzaskanie w światowej rangi zawodach i upór Anity na pewno pozwolą jej myśleć o kolejnej olimpiadzie - przewiduje Bogusław Jusiak.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.