Od ponad roku mieszkam w rawickim schronisku dla bezdomnych zwierząt.
Znaleziono mnie w lesie. Byłam wychudzona, z pogryzionym ogonem.
Moje uszy wyglądają jakby były wygryzione, ale są efektem przewlekłej choroby skórnej, którą u mnie zdiagnozowano. Przez nią muszę do końca życia brać leki, które wpływają również na moją figurę, ale nie martwię się. Opiekunki ze schroniska mówią, że moje leki nie są drogie, a poniesione koszty wynagrodzę człowiekowi bezwarunkową miłością.
Prawda jest taka, że kocham każdego człowieka. Nieważne - czy są to dzieci, osoby starsze, czy dorośli. Kiedy się zakocham nie odstępuję człowieka na krok.
Dogadam się z każdym psem, czy kotem.
Lubię spacery - potrafię chodzić na smyczy, ale bez niej też będę Cię pilnować.
Przytulanie i głaskanie to są zdecydowanie zabawy, które lubię najbardziej.
Przyznam się, że lepiej czuję się na zewnątrz i potrzebuję ruchu, więc lepiej byłoby, gdybym mogła zamieszkać w przytulnej budzie z ogrodem.
Choć opiekunki ze schroniska śmieją się, że jestem tu kierowniczką - byłyby, podobnie jak ja, szczęśliwe, gdybym znalazła swojego człowieka do kochania.
Jeśli chcesz mnie przygarnąć, dzwoń do schroniska pod numer 508 939 115.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.