U Mateusza lekarze zdiagnozowali guza mózgu: glejaka wielopostaciowego IV stopnia. Jedynym sposobem ratowania życia 37-latka, jest kosztowna terapia w Niemczech. Kwota leczenia przekracza 200 tysięcy. By uzbierać pieniądze, na stronie fundacji siepomaga.pl zorganizowano zbiórkę internetową - TUTAJ KLIK
Na apel o wsparcie dla Mateusza Glinianego odpowiedziało blisko 200 osób
Przyjaciele i znajomi z zakładu poligraficznego Netbox w Gostyniu, którzy współpracują z chorym Mateuszem od 4 lat i doskonale go znają, uznali, że kolega na taki "wyrok" nie zasłużył! Postanowili pomóc rodzinie, angażując się całym sercem. By wesprzeć finansowo jego zbiórkę, wspólnie z Wielkopolską Grupą Poszukiwawczą SIRON oraz grupą Aktywne Nordic Walking Gostyń, przygotowali charytatywną akcję „Aktywnie dla Mateusza”.W niedzielę, 5 marca leśny plac przy hydroforni wypełnił tłum ludzi, którzy wahania odpowiedzieli na apele rodziny i współpracowników rawiczanina, chorego na glejaka i uznali że warto pomagać. Grupa mniej więcej 150 osób znalazła czas wolny przed południem i postanowiła aktywnie go wykorzystać, przy okazji robiąc coś dobrego. O tym, że warto pomagać są przekonani nie tylko gostynianie, ale też mieszkańcy Rawicza, gdzie mieszka Mateusz, oraz ludzie z Leszna i okolic, którzy pojawili się na sportowej imprezie charytatywnej.
Najbliższych Mateusza, znajomych i ludzi o ogromnych sercach nie powstrzymała nawet dobra informacja sprzed dwóch dni, że potrzebną kwotę na terapię udało się zebrać błyskawicznie. 100% wyznaczonej kwoty osiągnięto, ale potrzebne są pieniądze na badania, leki i rehabilitację - KLIK.
- A jeśli będzie potrzeba - przeznaczymy je na dodatkowe badania - wyjaśniła Dagmara Gliniany, żona pana Mateusza.
Nie ukrywała, jak bardzo cieszy się, że uzbierano pieniądze na terapię. Zabrakło jej słów, by opisać, co czuł chory mąż, kiedy się o tym dowiedział.
- To niesamowite. Nawet pani, zakładająca nam profil na portalu fundacji stwierdziła, że to jakiś rekord, żeby w dwa tygodnie zebrać taką kwotę. Ale to jest zasługa tych wspaniałych ludzi, których tu mamy, którzy są z nami - wyznała Dagmara Gliniany.
Biegali i maszerowali, a tym samym - pomagali
Leśne ścieżki biegowe pod Gostyniem stały otworem, dlatego po krótkiej rozgrzewce, opanowały je osoby, które lubią aktywnie spędzać wolny czas. Na trasę o długości 5 km wyszli zwolennicy nordic walking, niedługo potem wystartowali amatorzy biegania. Ci mieli do pokonania 7 km leśnym duktem.Po powrocie, na uczestników imprezy czekały słodkości - ciasto przygotowane przez koleżanki Mateusza z zakładu Netbox, a także wypieki przywiezione przez żonę Dagmarę z Rawicza. Była też ciepła kawa i herbata. Z kolei, z wojskowej kuchni polowej unosił się kuszący zapach grochówki. Nic dziwnego, że po powrocie biegaczy i maszerujących na metę, to właśnie po zupę z kotła ustawiła się najdłuższa kolejka. Gorąca zupa przy przenikliwym chłodzie jak najbardziej wskazana. Wszystkiego można było skosztować, wrzucając symboliczny datek do puszki.
Reportaż filmowy i zdjęcia z charytatywnego biegu w Gostyniu można obejrzeć na portalu gostynska.pl - TUTAJ
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.