Artur Eling wraz z kolegą z Wałbrzycha, Dariuszem Kaliszem, płyną z biegiem Wisły do Bałtyku. Ich statek to canoe własnoręcznej roboty.
Zrobiłem go sam z sosnowych listewek. Ma długość 4,5 metra, ale waży zaledwie 35 kg - mówi Artur Eling.
W czerwcu ubiegłego roku tą samą łodzią wypuścili się do Bałtyku z nurtem Odry. ZOBACZ NASZE RELACJE
Jak przyznaje Artur, tak im się to spodobało, że w tym roku postanowili pokonać królową polskich rzek.
Rawiczanin Artur Eling płynie łodzią do Bałtyku
Łódka, która doskonale sprawdziła się na Odrze, przed wodowaniem w Wiśle została ochrzczona.
Dostała piękne imię, Keiko - mówi Artur i zdradza, że jest to imię jednego z jego domowników... psa, którego wraz z żona zaadoptowali ze schroniska.
Spływ rozpoczęli w okolicach Oświęcimia. Dzień wcześniej, w drodze na miejsce startu odwiedzili kopalnię Wujek, gdzie Artur pracował pod ziemią przez 10 lat.
W pierwszym dniu, jak relacjonuje Artur Eling, płynęli trochę rzeką, a trochę kanałami.
Wisła w okolicach Oświęcimia poprzecinana jest wieloma śluzami, więc musieliśmy się trochę naczekać, aż obsługa nas wpuści do śluzy i opuści poziom wody. - tłumaczy Artur Eling.
Pierwszy nocleg zaplanowali w klasztorze w Tyńcu. Przewidują jednak, że spanie w łóżku będzie podczas tego rejsu rzadkością. Wzięli ze sobą namiot, sprzęt obozowy, mają nawet samopodgrzewające racje wojskowe, toteż są przygotowani na noclegi "na dziko".
Wiele się nauczyliśmy podczas zeszłorocznej wyprawy po Odrze. Tamto doświadczenie pozwoliło nam o wiele lepiej przygotować się do zmierzenia się z Wisłą.
Kajakiem po Wiśle do Bałtyku. Do pokonania 1.000 kilometrów
Chciaż na tak dalekiej trasie każdy z załogi musi jednakowo przyłożyć się do pracy przy wiosłowaniu, mają też swoje "specjalizacje". Darek zajmuje się nawigacją. Pilnuje mapy, wytycza najlepszą trasę, wylicza kilometry. Artur natomiast jest kronikarzem podróży, fotoreporterem i filmowcem. Powstanie z tego relacja, swoisty "dziennik pokładowy". Postępy wędrówki można śledzić na profilu FB TUTAJRejs Artura i Darka potrwa prawie dwadzieścia dni. Do przepłyniecia mają prawie tysiąc kilometrów. Wyliczyli, że dziennie powinni pokonać od 50 do 60 kilometrów.
Na zakończenie mamy zamiar wpłynąć w Martwą Wisłę i przez Gdańsk wypłynąć na Bałtyk przy Westerplatte.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.