Udowodnił jednak „swoją niewinność”, a w czasie śledztwa „dowiedziano się o szczególnej jego życia historyi”. Był sierotą i jeszcze w 1845 roku „w Brytanii pasał krowy”. Przechodzący tamże „jakiś uczony” wdał się z chłopcem w rozmowę „i zdumiał się nad jego dowcipem i trafnością odpowiedzi”. „Uczony” określił go jako „geniusza rachunkowego”. Ponoć najtrudniejsze zadania rozwiązywał „w głowie”. „Uczony” zaopiekował się chłopcem, wziął go ze sobą „i strał się o jego potrzeby”. Niestety, wkrótce nagle zmarł i Julian pozostał bez środków do życia.
Zatrudnił się jako pomocnik murarski. Pewnego razu podczas naprawy „maszyny wodowej” wybuchła sprzeczka między inżynierami, odnośnie jej maksymalnej wydajności. Jeden z murarzy stwierdził: „niełamcie sobie panowie głów, mam ja tu pomocnika, który panom w minucie powie wypadek jakiego dochodzicie”. Julian D. problem w mig rozwiązał, co zupełnie zaskoczyło inżynierów. Polecili go specjalnej opiece władzy miejskiej, co poskutkowało przyznaniem mu stypendium. Umożliwiło to chłopcu naukę, gdyż „dotąd nawet czytać nie umiał”.
Opisana historia jest pełna niejasności. Jak Julian znalazł się w Paryżu? Można się jedynie domyślać, że zabrał go tam wspomniany „uczony”. O barierze językowej w notce nie ma ani słowa. Być może nie chodziło o „Brytanię”, a o Bretanię, region w północno-zachodniej Francji, położony na Półwyspie Bretońskim, nad Oceanem Atlantyckim.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.