Jego wrażenia są bardzo ciekawe, bowiem, jak czytamy: „koleje żelazne zakończają się w miastach Ameryki, a przeżynają najludniejsze ulice. Dla ostrzeżenia publiczności dostateczne są napisy „ostrożność przed lokomotywą”.
Okazuje się, że tory wykorzystywane są jako „ścieżka do chodzenia”, zarówno przez ludzi, jak i przez bydło. W związku z tym lokomotywy z przodu zaopatrzone są w urządzenie zwane „chwytaczem bydła”. Składa się ono „z daszku z mocnych bali przy kołach przednich, i aż do szyn kolei ściągającego, które jakoby łopatą pochwyca bydło i na stronę je odrzuca”.
Autor notki zaznacza, że podróż amerykańską „koleją żelazną” jest bardzo niebezpieczna. Zdarza się bowiem, że odrywają się szyny, przebijają wagon i taki odłamek „podróżnych kaleczy, jak rożen jaki”. Wymyślono nawet na nie nowe słowo - „głowa żmij”.
Na końcu notki czytamy, że prędkość jazdy wynosi „ledwie” 2,5 mil niemieckich na godzinę (ok. 19 km/h), „a zatem nie tak wielka jak średnia prędkość jazdy na naszych niemieckich kolejach”.
Wrażenia francuskiego podróżnika z Włoch można prześledzić TUTAJ.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.