Zdarzenie miało miejsce „na przylądku dobréj nadziei”, a przeżył je „pewien holenderski osadnik van Wyk, który uczynił strzał, przypominający strzał Wilhelma Tella”. Notka powołuje się na jego opowieść.
„Moja żona siedziała w sieni blisko drzwi, a dzieci bawiły się obok niej”. On sam był „zatrudniony około wrota w pobliskości domu”. Nagle zjawił się ogromny lew i położył się w cieniu na samym progu domu. Kobieta „siedziała niewzruszona”, a dzieci krzycząc się do niej tuliły. „Ich wrzask zwrócił moją uwagę” - czytamy.
Bohater opowiadania pobiegł w stronę domu, ale przy sobie nie miał żadnej broni. Na szczęście, lew go nie zauważył, zakradł się więc do okna sypialni, gdzie „stała moja strzelba nabita”. Drzwi do sypialni były otwarte i mężczyzna widział przez nie swoją rodzinę. „Lew zaczął się poruszać, może w zamiarze poskoczenia na moich; nie było momentu do stracenia; po cichu więc zawołałem na matkę, żeby była spokojna i wystrzeliłem”. Strzał był celny, „Świsnęła kula nad samą głową mego syna, uderzyła lwa w czoło tuż nad oczami i powaliła go na ziemię, że ani nie drgnął”.
Jak wyglądał mundur „przysięgłego leśnego u Hrabiego Czarneckiego ” w połowie XIX wieku, można przeczytać TUTAJ
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.