Pod Jutrosinem brat ratował życie bratu. Pod Załęczem potrąconemu rowerzyście pomóc próbowała druhna z OSP, a mężczyźnie rannemu w wypadku pod Dębnem Polskim - przejeżdżający kierowcy.
Ten „ktoś” jest bardzo ważny w całej układance i bez niego się nie uda - podkreśla doświadczony ratownik medyczny - Jakub Nelle.
Wypadek pod Załęczem. Nagłe zatrzymanie krążenia
Jestem pozytywnie zaskoczona reakcją ludzi, którzy się zatrzymali i chcieli pomóc - tak opisuje zdarzenie spod Załęcza druhna należąca do jednej z podrawickich jednostek OSP. Była w gronie tych, którzy jechali krajową „36-tką” i zatrzymali się, widząc wypadek z udziałem rowerzysty i kierującego busem.
Jechałam sama. Później zatrzymała się jeszcze jakaś dziewczyna. Też mówiła, że ma kurs kwalifikowanej pierwszej pomocy - tak jak ja - a oprócz tego wielu mężczyzn pomagało. Naprawdę byłam bardzo zaskoczona, jak wielu kierowców przybiegło z pomocą - podkreśla. Na miejsce wezwano służby ratunkowe.
Niestety, serce rannego rowerzysty przestało bić. Zaczęła się walka o jego życie.
Kiedy kazałam dzwonić, że nastąpiło nagłe zatrzymanie krążenia - od razu była reakcja. Jeśli kazałam coś przynieść - od razu biegli do samochodów. Pytali, czy mogą jeszcze jakoś inaczej pomóc - relacjonuje.
Po pewnym czasie na miejsce dotarły załogi karetek, strażacy na służbie i policjanci. Niestety, mimo ich wysiłków, życia rowerzysty nie udało się uratować.
Sytuacja była krytyczna, ale ludzie zachowali się tak, jak trzeba. Oby tak zawsze reagowali - podkreśla druhna. - Warto uświadomić ludzi, że „zwykły Kowalski” też potrafi pomóc - podsumowuje.
Wypadek pod Zaborowicami. Ratowała przed przyjazdem służb
Trzy załogi karetek pogotowia, dziewięć zastępów straży pożarnej i policjanci prowadzili działania pod Zaborowicami. 15 marca 2022 roku zderzyły się tam dwa auta osobowe. Poważnie ucierpiały trzy osoby.Zanim jednak nadjechały służby, jak ustaliliśmy, zareagowała mieszkanka gminy Bojanowo. Opatrzyła krwawiącą głowę pasażera volkswagena, a także wspierała psychicznie rannych do czasu przyjazdu fachowców.
Wypadek pod Dębnem Polskim. Ewakuowali rannego z samochodu
Także przypadkowe osoby, które najechały na wypadek w sobotę (19 marca) - na wysokości Dębna Polskiego - ruszyły rannemu kierowcy na pomoc.
Auto leżało w rowie. Do mężczyzny nie było dostępu z zewnątrz - relacjonuje jedna z kobiet ratujących poszkodowanego (chce pozostać anonimowa).
Kobieta jest ratownikiem medycznym. Wiedziała, jak się zachować i, co robić. Pomagała wespół z innymi kierowcami, którzy zatrzymali się na miejscu wypadku na dawnej krajowej „piątce”.
Z samochodu zaczęło się dymić, wylewała się też benzyna - opisuje. - Stwierdziliśmy, że wyciągniemy mężczyznę z auta - z zachowaniem wszystkich zasad i unieruchomioną głową. Ewakuowaliśmy go z samochodu i przenieśliśmy na drugą stronę ulicy, w bezpieczne miejsce - dodaje ratowniczka.
Po dojeździe ambulansu, poszkodowany został przekazany pod opiekę załogi karetki, a następnie - Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Jak przyznaje ratowniczka, w takich sytuacjach czas odgrywa bardzo istotną rolę. Samo wezwanie służb czasami może się okazać niewystarczające. Im szybsza reakcja, tym większa szansa, że ranny w wypadku go przeżyje.
Moim zdaniem, powinno być organizowanych więcej szkoleń, chociażby przez gminę. Myślę, że ratowników, którzy by je poprowadzili, nie zabrakłoby - dopowiada. Nie zawsze bowiem na miejscu wypadku - przed przyjazdem służb - znajdzie się osoba z kwalifikacjami. - A przecież każdy może nieść pomoc - podsumowuje ratowniczka.
Wypadek pod Zbakowem Dolnym. Akcja funkcjonariuszy Zakładu Karnego
W sobotę (19 marca 2022 roku) na wysokości Zbakowa Dolnego, pomiędzy Załęczem a miejscowością Wiewierz, na drodze wojewódzkiej 324 doszło do wypadku.
Auto osobowe zostało unieruchomione na środku drogi w wyniku uderzenia w szybę czołową pojazdu przez koło oderwane z przyczepki samochodu jadącego w przeciwnym kierunku. W wyniku zdarzenia poszkodowany został kierowca auta osobowego - relacjonuje mjr Ewa Szulc, rzecznik prasowy rawickiego Zakładu Karnego.
Na wypadek najechali dwaj funkcjonariusze rawickiego więzienia - sierż. Tomasz Suwalski i sierż. Marcin Kubiak. Zabezpieczyli miejsce zdarzenia i ruszyli na pomoc rannemu.
Nie był to pierwszy raz, gdy funkcjonariusze Zakładu Karnego udzielali pomocy poszkodowanym przed przyjazdem służb ratunkowych. Jeden z nich, w 2021 roku, pomagał rannym w wypadku na trasie Słupia Kapitulna - Szymanowo, inni - rowerzystce, która włączała się do ruchu, ale nie zachowała należytej ostrożności i wpadła pod auto w Rawiczu.
Jak podkreśla mjr Ewa Szulc, funkcjonariusze cyklicznie szkolą się z udzielania pierwszej pomocy.
Kwestia umiejętności udzielenia pierwszej pomocy jest sprawą priorytetową. Szybka reakcja, płynna znajomość procedur i natychmiastowe - wyuczone działania, gwarantują prawidłowość podejmowanych czynności - podkreśla rzeczniczka.
Reanimacja ma sens
Wie o tym 35-letni Szymon Bobrowski z Płaczkowa pod Jutrosinem. Był 10 grudnia 2021 roku. Szymon wieczorem niespodziewanie stracił przytomność. Przewrócił się na oczach brata. Jego serce zatrzymało się. Brat zareagował natychmiast. Zadzwonił na 112 i nie czekając na przyjazd kartki, zaczął uciskać klatkę piersiową Szymona. W międzyczasie dotarli policjanci z pobliskiego Jutrosina. Przejęli reanimację. Walka o życie 35-latka trwała godzinę. Dziś wraca do zdrowia.
Możliwe, że gdyby nie brat, to dziś byśmy nie rozmawiali. Mogłoby już być za późno - przyznał Szymon Bobrowski w rozmowie kilka tygodni temu.
Bądź „kimś”
Tylko w 2021 roku rawickie załogi karetek pogotowia udały się do 96 osób, które ucierpiały w wypadkach czy kolizjach. Sytuacji, gdy serce rannego przestaje bić, nie brakuje. W takiej chwili liczy się każda sekunda. Zespoły ratownictwa medycznego nie są jednak w stanie teleportować się do pacjenta.Dlatego tak istotny jest łańcuch przeżycia - od osoby, która rozpoznaje nagłe zatrzymanie krążenia przez powiadamiającego służby ratunkowe, prowadzącego resuscytację aż po załogę karetki, która prowadzi działania ratunkowe, a następnie transportuje pacjenta do szpitala.
Ktoś rozpoznaje nagłe zatrzymanie krążenia, ktoś powiadamia służby ratunkowe, ktoś rozpoczyna podstawowe zabiegi resuscytacyjne, ktoś wprowadza przedszpitalne zaawansowane zabiegi resuscytacyjne, ktoś prowadzi intensywną opiekę medyczną. Ten „ktoś” jest bardzo ważny w całej układance i bez niego się nie uda - podkreśla Jakub Nelle, ratownik medyczny z Kobylina.
Nadzieja w młodym pokoleniu
Nauka udzielania pierwszej pomocy ofiarom wypadków jest obowiązkiem w trakcie kursu na prawo jazdy kat. B. Zajmuje cztery godziny. Jednak umiejętności może nabyć każdy - nie tylko kierowcy. Spora w tym zasługa strażaków ochotników czy przedstawicieli zawodów medycznych, którzy organizują kursy.W ostatnich dniach, z chwalebną inicjatywą wyszła Rada Rodziców przy Zespole Szkół Zawodowych w Rawiczu. Sfinansowała zakup zestawu do resuscytacji krążeniowo-oddechowej i defibrylatora ćwiczebnego dla uczniów.
Manekiny to symulatory dziecka, nastolatka i dorosłego. Można na nich ćwiczyć RKO - czyli resuscytację krążeniowo-oddechową oraz pomoc w razie zadławienia. Defibrylator oddziałuje na mięsień sercowy impulsem/impulsami prądu o odpowiednio dużej energii - poinformowali przedstawiciele szkoły w mediach społecznościowych. Jak dodała Daria Jagła, p.o. dyrektora ZSZ w Rawiczu, szkolenia przejdą wszystkie klasy.
Lekcje z udzielania pierwszej pomocy są również prowadzone w I Liceum Ogólnokształcącym w Rawiczu. Jak przyznaje dyrektor Arnold Ratajski - zasady poznali nie tylko uczniowie, ale cała kadra szkoły.